Tego ranka Kiara bardzo źle się czuła, zauważyła też od pewnego czasu że bardzo przytyła...
- Kiara, co ci jest?- spytał wyrwany głośnym jękiem ze snu.
- Aaa! Kovu!- lwica zaczęła panikować.
- Kiara! Co cię boli?- pytał w panice.
- Wszystko! Głównie... Aaa! Brzuch!- z trudem odpowiedziała na pytanie.
- Biegnę po Rafikiego!- zaczął biec, zbiegł ze skały po czym przyspieszył, nie mógł zawieść Kiary. Do baobabu miał spory kawałek, ale pokonywał go z szybkością- przecież tu chodzi o zdrowie a może i życie jego ukochanej?
- Ra-fiki!! Sz-szybko!- nie mógł złapać tchu.
- Co się stało?- wyszedł lekko zaspany.
- Kiara... Chyba jest... Chora!- wysapał.
- Dobrze, wezmę potrzebne rzeczy i idziemy- wskoczył na gałąź baobabu, po chwili zeskoczył z obładowanymi łapami.
- W drogę!- rzucił Kovu, wziął szamana na plecy i razem pobiegli.
Na skale ujrzeli pustkę, lew trochę się zdziwił ponieważ o tej porze na skale zawsze było tłoczno. Weszli z Rafikim do jaskini... Ich oczom ukazał się widok leżącej i wyczerpanej Kiary otoczonej całym stadem.
- Kovu, jesteście wreszcie!- ucieszył się Simba.
- Co z nią?
- Nie wiem, ale chyba bardzo boli ją brzuch...
- Uwaga!- krzyknął szaman.- Proszę o opuszczenie jaskini, muszę zbadać Królową!- wszystkie zwierzęta pokornie wyszły. Rafiki mógł zająć się badaniem.
- Kiara! Ty jesteś w ciąży!- wykrzyknął dochodząc do niej.
- Naprawdę? To cudownie!
- Ale coś mi tu nie gra... Te bóle to nie skurcze przedporodowe...
- Jeśli nie, to co to jest?
- Możliwe że coś Cię ugryzło, sprawdźmy.
- A czy to szkodzi dziecku?
- Nie dziecku nie, tobie to zagraża, ale zależy w jakim stopniu jad się rozprzestrzenił.
Kiara posmutniała. A co jeśli jej się coś stanie i nie będzie mogła wychowywać dziecka? Co wtedy? Albo gdy...
- Już wiem co Ci jest...- rozproszył Kiarę z rozmyśleń.
- To coś poważnego?
- Niestety tak... Wiem że ugryzła Cię tarantula, oraz wiem że jesteś w zaawansowanej ciąży.
- Czemu nie czułam ugryzienia?
- Mogła ugryźć Cię w nocy. Wiem też że dziecku raczej nic nie będzie, ale Ty... Możesz nie przeżyć.
- Co? Jak to? Rafiki to pewne? A co będzie z Kovu, co będzie z dzieckiem?- lwica wpadła w rozpacz.
- Poród będzie jutro i najprawdopodobniej urodzisz córeczkę. Proszę abyś nie mówiła nikomu o tym co ci powiedziałem, dobrze? Nie chcę żeby nie potrzebnie się martwili, większość lwic z tego wychodziła.
- Dobrze...
Szaman wyszedł na zewnątrz gdzie każdy opowiadał swoje domysły co do tego co dzieje się w pomieszczeniu, oznajmił wszystkim co wynikło z badania i pogratulował rodzinie.
Kovu wszedł do jaskini gdzie zastał płaczącą żonę.
- Co się stało?
- Przestraszyłeś mnie! Płaczę ze szczęścia!- a tak naprawdę ból rozdzierał jej serce, nie mogła dojść do siebie po tym jak dowiedziała się że może tego nie przeżyć. Uśmiechnęła się na przymus.
- Będziemy mieli córkę! Cudownie prawda?
- Tak...- nie miała siły odpowiadać na pytania które przysparzały jej jeszcze gorsze uczucie.
- Ej co jest?
- Nic... Idę na spacer!- wstała ociężale i wymknęła się drugim jej tajemnym wyjściem o którym wiedział tylko Kovu.
Chciała odwiedzić miejsca z którymi miała najwięcej wspomnień, być może ostatni raz, chciałaby jeszcze raz to wszystko przeżyć od momentu poznania jej oczka w głowie. Na myśl o mężu rozpłakała się.
Miała ochotę wykrzyczeć to co jej leży na sercu. Chciałaby chwile spędzone z nim zatrzymać na dłużej... Jednak czas płynie nie ubłagalnie a poród zgodnie z wyliczeniami Rafikiego ma się odbyć za kilkanaście godzin.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak? Podoba wam się nowy blog? Mam nadzieję że tak :D Zapraszam na drugi blog http://krollew-dalsze-zycie.blog.pl/ Pozdrawiam Lila640 ;3