Miesiąc później mała Maisha potrafiła już chodzić i mówiła pojedyncze słowa "tata", "jeść", oraz zdanie " "gde, mama"?
To było niewiarygodne jak mała lwicza szybko się uczyła... Kovu od początku nie chciał obwijać w bawełnę i na każde pytanie córki odpowiadał "Kochanie, mamy nie ma... odeszła od nas, w sensie nie ze swojej zachcianki, ale tak już bywa, to odejście nazywa się śmiercią, każdy kiedyś odejdzie, na zawsze i nie ma odwrotu"-przy odpowiedzi na to pytanie często płakał córka wtulała się w jego grzywę, czuł wtedy radość która przelewała jego serce, jednak nie potrafiło to zatopić całej goryczy serca młodego lwa.
Nie potrafił sobie przyswoić myśli że już nigdy nie zobaczy Kiary i może jakoś by to wszytko przebolał gdyby nie fakt o znalezieniu nowej żony, był tym załamany... Jednak nie tylko on, cała Lwia Ziemia była pogrążona w rozpaczy...
* * *
Minął kolejny miesiąc, a lwiczka rozumiała coraz więcej Kovu ogólnie załamany był tym że musi znaleźć nową żonę, wcale tego nie chciał...
Minął kolejny miesiąc, a lwiczka rozumiała coraz więcej Kovu ogólnie załamany był tym że musi znaleźć nową żonę, wcale tego nie chciał...
Córka coraz lepiej umiała chodzić, oraz dobrze mówiła, ale niestety nie rozumiała jeszcze wszystkiego...
Młody, samotny ojciec codziennie zabierał ją na spacery i na każdym z nich opowiadał Mai ( skrót od Maisha) o mamie, jaką to była wspaniałą lwicą...
Tego wieczoru też zabrał małą na spacer, ale postanowił pójść z nią trochę dalej niż dotychczas, rozmawiał z nią na różne tematy na przykład że ona w przyszłości zostanie królową, ale i tak najczęstszym tematem była śmierć królowej, Kovu pragnął by jego córka dużo wiedziała o mamie...
Dlatego też zabrał dziś córkę trochę dalej na polankę by opowiedzieć jej o gwiazdach... Usiadł na trawie, a Mai na plecach ojca...
- Widzisz te migoczące gwiazdy?- zwrócił się do małej, patrząc w górę.
- Tak, widzę...
- To z nich patrzą na nas wielcy władcy z przeszłości...- Mama też?- przerwała mu pytaniem.
- Tak skarbie, mama też... Pamiętaj gdy ja też dołączę do tych gwiazd, przede wszystkim do twojej mamy, zawsze możesz się zwrócić do nas gdy będziesz miała problem... My postaramy się dać Ci znak, teraz w ciężkich chwilach możesz prosić mamę o pomoc... Ja tak robię...
- Aha... A czy...- zaciekawiła się mała, ale przerwały jej wrzaski odległe, aczkolwiek bardzo dobrze dosłyszalne...
- Poczekaj tu na mnie, muszę sprawdzić co się tam dzieje, dobrze? Nie ruszaj się stąd...- Lwiczka pokiwała głową że rozumie.
Pobiegł szybko i schował się w krzakach, by mieć wzgląd co dzieje się kilka metrów przed nim.
- Dlaczego to zrobiłaś?! - krzyczał złowieszczo duży lew.
- To nieprawda!
- Nie zasługujesz na to by żyć!!- uderzył lwice z całej siły, ta aż wybiła w powietrze...
- Tego jest za wiele!- pomyślał i wybiegł z krzaków wprost na lwa i trzepnął go jeszcze mocniej niż on swoją żonę,lwica była zszokowana...
Lew podniósł się szczerząc kły.
- Czego wsadzasz ten swój zapchlony łeb w nieswoje sprawy?
- Zapchlony, to jesteś TY, mam prawo interweniować gdy coś złego dzieje się na mojej ziemi, zresztą na innej też bym nie przeszedł obojętnie... Nie życzę sobie, więcej takich zachowań z twojej strony, rozumiesz?
- Jasne, zapchlony półgłówku!!
- Zamknij się Isaam!!!- krzyknęła żona.
- Spadaj stąd, żebym Cię więcej nie widział! Muszę iść do córki.
- Odchodzę od Ciebie Isaam, rozumiesz? To koniec!- wyszczerzyła kły.
- No, jeśli mogę...
Kovu rozmawiał z lwicą, a córkę niósł na plecach...
- A właśnie! Nie przedstawiłam się! Jestem Lily, ale mów mi Lila...- biała lwica uśmiechnęła się szeroko.
- A ja Kovu.- odwzajemnił uśmiech. Dopiero teraz zauważył dwie czerwone blizny przecinające oko lwicy, które zrobił jej mąż podczas uderzenia.
- A ja Maisha, ale mów mi Mai!- mała lwiczka uśmiechnęła się...
- Kto wybrał takie śliczne imię?
- Moja żona...- Kovu posmutniał, Lila wiedziała że jego żona nie żyje...
Na Lwiej Skale Kovu przedstawił wszystkim nową lwicę w stadzie...
- Może to ona zostanie twoją żoną?- spytał znienacka Simba gdy obydwoje zostali sami.
- Ma coś w sobie, coś co w niej polubiłem, ale nie wiem dokładnie co to jest. Zresztą, czas pokaże...
- Życzę Ci powodzenia, Kovu...
- Dzięki, przyda się...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Autorem nagłówka,cytatu oraz jednego z obrazków jest Irma Bardzo dziękuję Irmo! Wpadajcie do niej na konkurs! Jest fajny i wcale nie trudny! Zapraszam! http://zycie-ksiezniczki-luny.blog.pl/